Populistyczny król i sprawa honoru

538 wyświetleń • 29 października 2009

TV Ostrołęka
Po kontrowersyjnym spotkaniu informacyjnym na osiedlu Centrum dotyczącym zmian nazw ulic, prezydent Janusz Kotowski odpowiedział na pismo, które wystosował prezes Dymerski do mieszkańców osiedla.

Przypomnijmy, że Prezes Rafał Dymerski tuż przed spotkaniem informacyjnym prezydenta z mieszkańcami osiedla centrum wystosował pismo – przez wielu nazwane populistycznym – gdzie, ostrzega, mieszkańców przed kosztami związanymi ze zmianami.  Jako koszty wymienił: wymianę dowodu osobistego, paszportu, prawo jazdy, dowodów rejestracyjnych pojazdów oraz wyrobienie zdjęć do dokumentów. Jak  pisze „wszyscy lokatorzy mieszkający w zasobach naszej spółdzielni poniosą wspólnie koszty likwidacji obecnych napisów nazw ulic na budynkach oraz koszty malowania nowych nazw ulic.
Przewidywane koszty wyniosą kilkadziesiąt tysięcy złotych.”

Na spotkaniu z oburzonymi mieszkańcami spółdzielni mieszkaniowej „Centrum” prezydent prostował słowa Prezesa.
- Kosztów praktycznie Państwo nie poniesiecie, jak wspominałem wielokrotnie wymiana dowodu i prawo jazdy będzie bezpłatne, jedynie będzie trzeba zapłacić za 4 zdjęcia, które wykonają fotografowie za połowę ceny. Jeżeli ktoś nie będzie w stanie przyjść do zakładu, fotograf przyjedzie do jego domu- mówił Janusz Kotowski, prezydent Miasta.

Jednak tych argumentów mało kto słuchał. Rafał Dymerski, Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej osiedla Centrum popierał sprzeciwiających się zmianom mieszkańców.
- Nigdy was nie okłamałem i nie okradłem – zaczął swoje przemówienie Rafał Dymerski. –Popieram odważny projekt prezydenta, jednak jestem za tym by poczekać na odgórną decyzję Sejmu. Ten uchwali, jakie ulice mają podlegać zmianie, bowiem zmiany te wiążą się z kosztami, o których wspomniałem w oświadczeniu.

Dojazd do urzędu kosztuje, niektórzy musieliby wziąć też urlop by pozałatwiać wszystkie formalności- tłumaczył Rafał Dymerski. Tłum zaczął bić brawa. Z przemówienia prezydenta, wynikło, że koszty, o których wspominał Prezes będą po pierwsze znikome po drugie są warte tej sprawy. Prezes Dymerski jednak wciąż widział ogromne koszty, tym razem w zmianach w księgach wieczystych i kosztownemu przemalowaniu nazw ulic na blokach. Zapytany na ile szacuje ten remont nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć. Wie jedno, stała podwyżka czynszu będzie niezbędna.  

Na to twierdzenie prezydent odpowiedział w dzisiejszym oświadczeniu: „Liczymy na gospodarność Prezesa Spółdzielni, który nie obciąży kosztami malowania nowych nazw mieszkańców bloku, lecz pokryje je dzięki oszczędnościom po termomodernizacjach i różnicy z wpływów czynszowych za dzierżawę gruntów pod budynkami.”

Wciąż padają hasła o populizmie Rafała Dymerskiego.
- Pisząc oświadczenie nie wiedziałem jak zareagują mieszkańcy. Podjąłem duże ryzyko - tłumaczył Dymerski. - Gdy tylko zostały wywieszone tablice informacyjne, ludzie do mnie dzwonili z pretensjami, że nic nie wiedzieli o tym projekcie i nie chcą żadnych zmian. Musiałem powiadomić ich o swoim stanowisku– dodał -  Jeżeli sam pomysł spowodował takie oburzenie to co będzie jak powiem o podwyżce 10 gr. za metr kwadratowy, bo jak wyliczyłem 3 tysiące złotych wyniesie przemalowanie nazw ulic na jednym bloku- mówił po wczorajszym spotkaniu prezes Dymerski.

W zachowaniu Prezesa zauważyliśmy jednak parę nieścisłości, twierdzi, że nie wie jak mieszkańcy zareagują na zmianę ulic, a po chwili dodaje, że rano dzwonili do niego z pretensjami, dlaczego zgadza się na zmiany. Mówi o ogromnych kosztach a sam dokładnie nie wie ile. Wiemy, że kilkadziesiąt tysięcy złotych – czyli ile 20 tysięcy, 50 czy 90 ? Kilkadziesiąt działa na wyobraźnie mieszkańców, tak samo jak słowo „podwyżka”. Na spotkaniu z mieszkańcami Prezes powtarzał: "nie kłóćmy się, rozważmy za i przeciw, jeżeli nie będzie poparcia poczekajmy aż Sejm tym się zajmie”.

Zachowanie Prezesa skomentował Dariusz Maciak, Przewodniczący Rady Miasta.
- Sprawa zmiany ulic dla nikogo nie jest prosta, dla mnie też, ale doceniam trudne decyzje prezydenta. W tej sprawie zebrało się wiele populistycznych głosów- mówi Dariusz Maciak, - Jeżeli Prezes Spółdzielni pisze, że mieszkańcy poniosą koszty ze zmianą paszportów a ta zmiana paszportów nie nastąpi, bo nie jest konieczna to wdało się kłamstwo. Jeżeli kłamie on w takim liście to wiadomo, że celem tego wystąpienia jest podburzenie mieszkańców. Krótko mówiąc tani populiści chcą zyskać na tej trudnej decyzji.

Rafał Dymerski zapytany czy uprawia populizm w tej sprawie odpowiedział, że nic nie chce zyskać na tej trudnej decyzji, bo na prezydenta nie zamierza kandydować.

Nasuwa się pytanie, czy gdyby nie pismo o kosztach i podwyżkach doszłoby do tak mocnego w słowach spotkania na centrum?

Jeżeli przyjmiemy, że statystyczne mieszkanie w SM Centrum ma 50 m2 a podwyżka wyniesie 10 groszy od jednego m2 to miesięcznie zapłacimy 5 złotych więcej, co przy 2100  mieszkaniach, którymi zarządza SM Centrum daje 10500 zł miesięcznie. Dlaczego więc prezes Dymerski - jak sam powiedział - chce podnieść czynsz na stałe skoro po roku od podwyżki spółdzielnia miałaby dodatkowe 120 tysięcy złotych. Kiedy dziś spytaliśmy prezesa o szczegółowe koszty nie potrafił nam odpowiedzieć.

Nie da się ukryć, że dla niektórych rodzin 5 lub więcej zł miesięcznie - w zależności od posiadanego metrażu - to nie mały koszt. W obronie tych właśnie rodzin stanął na spotkaniu Rafał Dymerski, który w 2007 roku kosztował SM Centrum około 86 000 złotych, a już w roku 2008 jako prezes zarobił około 96 000 zł. Z prostego rachunku wynika, że na pensję prezesa musi złożyć się 2100 mieszkań po około 3 złote i 80 groszy miesięcznie.

Prezes wspomina również o kosztach dojazdu do fotografa. Bilet na autobus miejski kosztuje 1,20 gr. i 2,40 gr., jeżeli to jest duży wydatek to czy 3,80 gr miesięcznie na wypłatę Prezesa nie rujnuje mieszkańców?

Na spotkaniu z mieszkańcami osiedla Traugutta obyło się bez mocnych słów, dyskusja skierowała się na tory historyczne. Ludzie chcieli wiedzieć czy faktycznie obecni komunistyczni patroni byli zbrodniarzami zaś spotkanie na centrum miało jednego bohatera- Prezesa, króla uciśnionych i nikogo innego nie chciano słuchać. Mimo to między krzykami mieszkańców wciąż było słychać słowa prezydenta : „To sprawa honoru…”

Swoją drogą ciekawe ile kosztowało spółdzielnie Centrum napisanie i rozesłanie 2100 pism do każdego z mieszkań na osiedlu Centrum?

Obserwując ostatnie spotkanie Prezydenta z oburzonymi mieszkańcami, zdaje się wynikać jedna puenta: "Gdzie dwie strony się kłócą tam prezes korzysta".